Patagonia 2015

  • Punta Arenas, miasto w południowym Chile nad Cieśniną Magellana, często uznawane za najbardziej wysunięte na południe miasto świata. Trudno mi się z tym zgodzić, ponieważ na Ziemi Ognistej znajduje się kilka miasteczek (Ushuaia, Puerto Williams). Miasto stanowi bazę wypadową dla ekspedycji arktycznych.
  • Latarnia morska – Cieśnina Magellana.
  • Przeprawa przez Cieśninę Magellana.
  • W drodze do Estancji Lago Fagnano. Ostatnie miejsce, gdzie można wysłać smsa do tęskniącej żony.
  • Widok z przełęczy na jezioro Fagnano. Rok wcześniej intensywne opady śniegu uniemożliwiły nam pokonanie przełęczy i powrót do Punta Arenas. Przez cztery dni byliśmy odcięci od świata.
  • Tak to wyglądało w zeszłym roku.
  • Herman Genskowski, potomek polskich emigrantów. W jego estancji spędziliśmy kilka kolejnych dni.
  • Bobry na Ziemi Ognistej nie próżnują, sprowadzone przez osadników po latach stały się prawdziwą plagą.
  • Jezioro Deseado jak zawsze wynagradzało wysiłek pięknymi pstrągami. Można było zapomnieć o ciągłym głodzie – nieodłącznym towarzyszu każdej wyprawy. Jedynie trzy suche ciasteczka i mała puszka piwa na dnie plecaka, przeznaczone na „czarną godzinę”, pozwalały mi dotrwać do późnej kolacji. W moim przypadku „czarna godzina” to stan, w którym głód i pragnienie odcinają mnie od rzeczywistości. Woda, w której stoję, zaczyna kusić niczym zimna cola, każda jagoda calafate staje się dodatkową kalorią.
  • Ta niepozorna kałuża miała swojego mieszkańca, pstrąga, którego oceniłem na około 80 cm. Za pierwszym razem zauważyłem go przypadkiem przedzierając się przez torfowisko. Szczęka opadła mi z wrażenia, stałem i patrzyłem nie mogąc uwierzyć w to, co widzę. Podszedłem jeszcze bliżej. Pstrąg wielkości sporego szczupaka stał przy dnie.  Dopiero strącony moją przynętą leniwie odpłynął pod brzeg. Obszedłem „kałużę” dookoła, była to dziura wydrążona przez bobry w torfowym podłożu. Zamieszkiwały ją jeszcze dwa około 60-centymetrowe, bardzo wychudzone pstrągi. Nie miały się nawet gdzie schować, tylko głowę ukryły pod podmytym brzegiem. Bały się naruszyć rewir zamieszkały przez olbrzyma. Po dwóch dniach ponownie łowiłem w pobliżu, więc postanowiłem zapolować na rekordowego pstrąga. Podkradłem się do bajorka na kolanach, ostrożnie opuściłem twistera próbując sprowokować pstrąga do brania. Jednak branie nie nastąpiło, zrezygnowany podniosłem się z kolan, aby upewnić się, że pstrąga tam nie ma. Myliłem się, stał majestatycznie przy dnie, widząc mnie powoli odpłynął do swojego ciemnego królestwa.
  • Zainspirowany swoim odkryciem postanowiłem przyjrzeć się strumyczkowi przepływającemu przez torfowisko. W jednym miejscu wypatrzyłem pstrąga ukrytego pod belką leżącą w wodzie, mały twisterek w pierwszym rzucie sprowokował go do ataku. Biedak nie miał gdzie uciec w wodzie o głębokości 30 cm. Po kilku zdjęciach wrócił do swojego świata (miał 64 cm).
  • Mieszkaniec rzeczki w całej okazałości.
  • Po godzinie wracając do samochodu postanowiłem sprawdzić co z moim pstrągiem. Okazało się, że jakby nigdy nic „stoi” ukryty pod belką. Zobaczcie sami. W strumyku wypatrzyłem jeszcze kilka dużych pstrągów, ale nie miałem sumienia ich łowić.
  • Widok na Lago Fagnano.
  • Lago Fagnano.
  • Zaczęło się od kilku średniaków.
  • Wypasiony jeziorowy potokowiec, 67 cm.
  • Niedawno koleżanka przeglądając moje zdjęcia na facebook`u stwierdziła, że wyglądam na szczęśliwego człowieka. Trudno mi było ustosunkować się do tego w danej chwili. Przez kilka kolejnych dni zastanawiałem się, czy jestem rzeczywiście szczęśliwy… W tym momencie z całą pewnością byłem szczęśliwy (potokowiec 76 cm, mój nowy rekord).
  • Rzeka Azopardo.
  • Srebrna troć z Azopardo.
  • Od zeszłego roku wybudowano kilkanaście kilometrów drogi, co umożliwiło nam dotarcie do ujścia Azopardo do Fiordu Almirantazgo. Myślę, że byliśmy pierwszymi Polakami, którzy odwiedzili to miejsce.
  • Dzięki znajomością Hermana Genskowskiego otworzyliśmy wrota do wędkarskiego raju. Przez trzy dni biwakowaliśmy nad brzegiem małego łąkowego jeziorka, łowiąc złote patagońskie pstrągi. Nie wiem czy ktoś łowił tu przed nami. Dominowały wspaniale ubarwione potokowce o długości 58-68 cm. Przez trzy dni złowiłem 34 pstrągi, w tym 14 sztuk powyżej 60 cm.
  • Uroczyste „przecinanie wstęgi”.
  • …i sezam otworzył się.
  • Za szybko chcieliśmy dotrzeć do patagońskich skarbów. Niepozorna rzeczka okazała się trudną do pokonania przeszkodą.
  • Dotarliśmy do celu.
  • Obozowaliśmy w pobliżu jeziora racząc się herbatką z rumem i grillowanymi pstrągami.
  • Prawdziwe „złoto Patagonii”.
  • Od początku rzeczka wypływająca z jeziora budziła moje zainteresowanie.
  • Nie byłbym sobą, gdybym nie sprawdził czy w tym „siurku” czasem coś nie pływa.
  • Owszem pływało kilka pięknych potokowców powyżej 60 cm.
  • Ostatnim naszym przystankiem była Estancja Vicuna.
  • Margaretki na drugiej półkuli (w Polsce mieliśmy środek zimy).
  • Wyruszamy na jezioro oddalone o ponad 10 km.
  • Bobry tutaj nie próżnowały.
  • Po dwóch godzinach marszu zobaczyliśmy spokojną taflę jeziora.
  • Brak wiatru, rzadki widok na Ziemi Ognistej.
  • Chilijskie wina zadowolą najbardziej wymagające podniebienia.
  • Wracamy do Punta Arenas.