Odkąd pierwszy raz odwiedziłem Ziemię Ognistą w Chile wiedziałem, że będę tam wracał. Wracałem przez kolejne lata z grupą przyjaciół, jednak ciągle marzyłem o samotnej wyprawie. W tym roku udało się, spędziłem miesiąc na krańcu świata, sam na sam z własnymi słabościami, huraganowym wiatrem, deszczem i chłodem. Dziękuję Rafałowi Słowikowskiemu za pomoc logistyczną i Mariuszowi Aleksandrowiczowi za wsparcie mentalne.

Krzyż Południa na fladze Ziemii Ognistej.






