Mail od Słowika mógł oznaczać tylko jedno - wolne miejsce w kolejnej wyprawie. Nepal raczej nikomu nie kojarzy się z wędkarstwem, to przecież mekka himalaizmu. To tutaj wznosi się osiem z czternastu ośmiotysięczników, z najwyższym szczytem Ziemi - Mont Everestem. Miała to już być moja trzecia wyprawa w tym sezonie, więc zastanawiałem się czy nie przeginam… Dopiero zapewnienie Słowika: „zobaczysz, będzie Ci się podobało” rozwiało moje wątpliwości. Do dzisiaj nie wiem co miał na myśli: wrażenia estetyczne, przeżycia wędkarskie, czy spływ rwącą górską rzeką, która co kilkanaście minut uświadamiała mi, że wywrotka naszego pontonu na Kamczatce to był „pikuś” w porównaniu z tym co nas tutaj czekało. Jedno jest pewne, nie miał na myśli whisky o wdzięcznej nazwie Royal Stag.
Katmandu, stolica Nepalu. Zgiełk i chaos panujący na ulicach dzielnicy Thamel współgra z setkami kolorowych straganów i sklepików z pamiątkami, które ściągają turystów z całego świata.
Masheer, brzana himalajska zwana także złotą.
Przez dziesięć dni spływaliśmy jednym z dopływów Karnali, pokonując niezliczone ilości bystrzyn o skali trudności (white water) do 4+.
Bhaktapur, zabytkowe miasto w pobliżu Katmandu.
Kolacja w domu rodzinnym Virata z rodu Rana. Uczestnikiem naszej wyprawy był potomek rodu Rana (ród Rana sprawował funkcję dziedzicznych premierów Nepalu od 1846 roku do rewolucji w latach 1950-51).